Czasem tęsknię.
Za moim biurkiem
przy którym odrabiałam lekcję.
Za kącikiem przy kaloryferze
w którym czytałam
w cieple
i z herbatą
Za łóżkiem z materaca
i wełnianym kocem.
Wtedy poduszka
pochłaniała moje łzy.
Po niepowodzeniu
kłótni z tatą.
Tam nikt mnie nie widział.
Do pamiętnika
przelewałam myśli
ważne i nie,
jak do myślo-siewni.
Wrzucałam
w pamięć niepamięci.
I zawsze był pod ręką
Muszę go odkopać.
Wyjąć z zamkniętego kartonu
i zacząć pisać.
Wtedy wszystko było prostsze
Byłam wolna,
chociaż nie do końca
Byłam zagoniona, lecz nie zawsze.
Mogłam pojechać do lasu,
pomyśleć.
Siąść z kawą za domem.
Zachwycić się kwitnącymi drzewami.
W niedzielne poranki
nastawić cichy smooth jazz
i zjeść spokojnie śniadanie.
Zasypiałam z muzyką
której nikt nie mógł mi odebrać.
Była w moim sercu.
Tak przez lata,
dopóki nie przyjechałeś
zdobyłeś je
i tak zostało.
Czasem tęsknię za ciszą.
Komentarze
Prześlij komentarz