Tęsknię za mazurami,
za miasteczkiem z molo,
za widokiem jeziora,
samotnym spacerem deptakiem,
odwiedzinami w leśnym obozowisku,
blaskiem wieczornego ogniska
- pełnego śmiechu i radości
wieczorne powroty
były pełne niepewności,
wiedzione chłodem nocy,
czasem deszczu;
szczere rozmowy z dobrymi ludźmi,
niosły ukojenie,
ciche powiewy wiatru - burze
godziny przemyśleń na molo,
samotne podróże samochodem,
odwiedziny skreślające nadzieje.
Przy zamkowy park pełen łez
i telefon przyjaciela,
takie beztroskie chwile
- szczere i ciche
w zapadającym zmroku,
w powiewie spódnicy,
w pamiętniku mych zmagań,
w przyjaźni jako-takiej,
nie najlepszej,
zawsze można usłyszeć ciche głosy
kamień wrzucony do jeziora,
został tam,
na zawsze;
nie ma już powrotu,
jest nowa nadzieja...
szept jesiennych liści
w naszym nowym domu
Komentarze
Prześlij komentarz