ciche kolędy

Dziś Wigilia, a mi chce się płakać. Nie wiem dlaczego. Czy temu, że Jezus malusieńki, a przecież wielki i potężny Bóg. Może dlatego, że Wigilia u dziadków jest wyjątkowa, chociaż oni czują się coraz gorzej. Może to, że każda, może być tą ostatnią z nimi. Może. A może dlatego, że nie jesteśmy jeszcze w naszym nowym mieszkaniu i nie cieszymy się z odpoczynku, tylko gonimy z przygotowaniami pomiędzy rodziną. No i jestem w pracy, po kolacji wigilijnej. Całą noc. Przykre.

Ale czekam na jutro. Kiedy będziemy mogli usiąść przy pianinie i zagrać kolędy. Zjeść dobry obiad i wypić pyszną kawę z cieszyńskimi ciasteczkami, pieczonymi tylko na święta i wesela. Tylko u babci czuję zapach świąt. Nie choinki, która i tak jest sztuczna, nie kołacza, którym wszyscy się napychają. Nie potraw i ciast. Po prostu atmosfera. Ciche kolędy, spokój, ciche rozmowy, światełka, przygaszone światło i spacer. To kocham najbardziej. Ich wszystkich kocham najbardziej.



Komentarze