zima nie do końca minęła


Wiersz. To ten wiersz - na jesień, zimę i wiosnę. Nie na lato. Ono samo za siebie mówi i nie trzeba nic pisać.

Lubię zimę. Kiedy wszystko nagle staje się czyste i białe. To tak, jakby zima zapominała o wszystkich brudach, które były. Tak naprawdę, one dalej są. Przykrete mniejszą-lub-większą warstwą śniegu. Nie wszystkie. Niektóre są oczyszczane. Znikają i nikt o nich nie pamięta. Nawet zima. Nie pamięta, że je przykryła. Po prostu ich nie ma.
Zima to dobra pora roku. Właśnie dlatego. Można zapomnieć o tym co było. O tym co mogło być, ale nie było. O przemiłych kolacjach, które miały niczego nie zmienić. Zmieniły. Niby nic się nie stało. O rozmowach pod drzewami. I nie-do-końca-trafnych komentarzach znajomych. One też miały niczego nie zmienić. Może nie zmieniły. I tak się popsuło. Samo, czy przez kogoś... Nieważne. 
Śnieg przyniósł coś innego. Coś, co od samego startu jest przegrane. Skazane na śmierć chociaż nawet nie zaistniało. Walcze z tym. Wiem jak jest. Staram się być realistką. Nie po tym co przyniosło lato i jesień. Tamto czegoś mnie nauczyło. Tak myślę. Nie chce się angażować. Należy porzucić to, czego i tak nie będzie. Widzę, jak mnie traktuje. To jest okropne. Nie czuję się jak małolata. Ani trochę.
Dorastam i widzę, jak bardzo się zmieniam. Inne patrzenie, przebieg kilometrów w samochodzie, praca i czas po pracy. Już nie siedzę przed pudełkiem. Słucham wykładów, które mogą mnie zbudować. Muzyki, która może mnie rozwijać. Oglądam filmy, które mogą mnie uczyć. Wszystko jest inne. Brakuje tylko własnego mieszkania. Przecież muszą być jakieś marzenia. Faceci chyba wymarli. Nie wiem. Nie szukam ideału. Szukam zachęcenia i inspiracji do bycia lepszą. 
"Tam gdzie mieszkasz już biało od śniegu. Szklą się lodem jeziora i błota. Tak być musi. Już zmienić nie może niczego, zaczajona w twych oczach tęsknota" (A. Sapkowski, "Wieczny Ogień".

Komentarze